Jak nad morze, to tylko zimą

Z jesienią jest tak, że zanim zdążymy się zorientować, że nadeszła, już pojawiają się pierwsze oznaki zimy. Tak jest i w tym roku. Za oknem pierwszy śnieg - wielkimi krokami zbliża się ZIMA. Ten czas kojarzy się z szarościami, a wielu marzy o tym, by na te kilka miesięcy schować się pod kołdrę i, niczym niedźwiedź, zapaść w sen zimowy. Jednak jakże błędne jest nasze wyobrażenie o zimie jako porze roku, w której wszystko sprzyja powstaniu depresji. By otrząsnąć się z tych wizji, zabieram Was na wycieczkę nad morze...

Czymś oczywistym jest spędzanie zimowego urlopu w górach. Narty, snowboard, sanki - to najpopularniejsze sporty, które w oczywisty sposób łączą się z górami. Niekt nie ujmie urody polskim Tatrom podczas naszej białej pory roku. Ale, żeby dobrze się bawić, wybór miejsca wypoczynku nie musi być tak oczywisty. Ci z Was, którzy nie poznali uroku Bałtyku zimą nie wiedzą, co stracili. W tym roku więc obieramy przeciwny kierunek - jedziemy nad morze!

Dlaczego nad morze?

Kto raz zobaczy zamarzięte przy brzegu fale i kołyszące się na morzu kry, nie zadaje takich pytań. Morski krajobraz zimą jest szczególnie urokliwy. Co prawda mróz szczypie w nosy, ale to, jakie kształty układa z zamarzających fal robi wrażenie. Niesamowity efekt dają również zamarznięte falochrony oraz molo, gdzie barierki pokryte są 30-centymetrową wartswą lodu. Przy odrobinie szczęścia można być świadkiem sztormu, który niekiedy zalewa ogromnymi falami całą plażę. Na drugi dzień spokojnie można chwytać za łyżwy i pojeździć po plaży. W 1928, kiedy termometry zanotowały -45 st. celsjusza, morze Bałtyckie zamarzło do samej Szwecji, a pośrodku drogi morskiej między Polską a Szwecją postawiono nawet zajazd dla przejezdnych.

Nudy? Wręcz przeciwnie!

Zimowi wczasowicze na pewno nie będą się nad morzem nudzić. Długie spacery brzegiem morza to najprostszy wybór, jednak jeśli jesteście amatorami aktywnego spędzania czasu możecie wybrać się na wycieczkę rowerową wzdłuż brzegu. Pomyślicie, że pomysł jest niemądry ze względu na grząski piasek. Jednak nic bardziej mylnego. Niskie temperatury sprawiają, że piasek twardnieje, a my spokojnie możemy sunąć na naszych dwóch kółkach. W wielu miejscowościach jest również możliwość wypożyczenia konia i ruszenia wierzchem po plaży bez obaw, że na drodze staną nam setki turystów. Najlepsze skarby jednak czekają tuż pod naszymi stopami. Z dna morza wydobywa się bałtyckie złoto, które w niezwykłych ilościach zostaje wysypane na plażę. Zbieranie bursztynów staje się nałogiem i nic w tym dziwnego, skoro po potężnym sztormie można znaleźć nawet 500-gramowy złocisty kamień. Miejscowi zaopatrują się nawet w wysokie za kolana gumowe buty i pomagają wydostać się z wody bursztynom, które ugrzęzły kilka metrów od brzegu. Mitem jest także teza, że nad morzem nie pojeździmy na nartach, czy sankach. Jeśli sporty te traktujemy czysto rekreacyjnie i nie jesteśmy królem stoku, to znajdą się tutaj  pagórki i wzgórza, które są do tego idealne. Dużą atrakcją, szczególnie dla dzieci, są również kuligi organizowane przez miejscową społeczność, kończące się ogniskiem i śpiewami.

Nad morze korzystniej

Już teraz warto pomyśleć o rezerwacji miejsca noclegowego, bo wbrew pozorom, hotele i pensjonaty są w okresie bożonarodzeniowym i ferii bardzo obłożone. Mimo to, zazwyczaj zimą obiekty noclegowe obniżają ceny. Często za pełnowymiarowy urlop zapłacimy zaledwie połowę ceny. Poza tym właściciele nadmorskich dworków, czy pałacyków zimą są bardziej otwarci na rozmowy przy gorącej herbacie. Gdy nie przeszkadza zgiełk letnich atrakcji, można w spokoju wypytać o historię leciwego obiektu. Nagle okaże się, że w Rzucewie, niedaleko Pucka, odpoczywał niegdyś król Jan III Sobieski z Marysieńką i synami.

Poza oczywistymi walorami wizualnymi zimy nad morzem, opłaca się tam jechać chociażby po to, by odetchnąć powietrzem przesiąkniętym jodem. Zima nad morzem jest spokojna i cicha. Pozwala oderwać się od codzienności i zapomnieć o troskach. Biała pora roku nad morzem pozwala na pełen relaks i wyciszenie, choćby tylko w weekend, by zregenerować siły i przekonać się, że nie taka zima straszna, jak ją malują.